Witam!
Po dwóch długich miesiącach ( polskie znaki!:-)* ) czas na ostatnią relację i ostatni zestaw zdjęć. Już z Polski, bo udało się idealnie zgrać wszystkie połączenia i zarówno w Stambule, jak i Bukareszcie na internet zabrakło już czasu.
* przypominam „gwiazdkę” z relacji nr 1
A oto i zdjęcia:
Po dwóch długich miesiącach ( polskie znaki!:-)* ) czas na ostatnią relację i ostatni zestaw zdjęć. Już z Polski, bo udało się idealnie zgrać wszystkie połączenia i zarówno w Stambule, jak i Bukareszcie na internet zabrakło już czasu.
* przypominam „gwiazdkę” z relacji nr 1
A oto i zdjęcia:
Miejscowość Lumbini - spacer wieczorny dał wiele ciekawych tematów do zdjęć: czy to dzieci...
...czy całe rodziny, które wręcz domagały się utrwalenia w aparacie
...czy też scenki rodzajowe, jak ten mężczyzna podrzucający dziecko
Wkrótce jednak ilość dzieci otaczających nas zaczęła rosnąć w niepokojącym tempie...
...i zrobienie ciekawego zdjęcia z jednym głównym motywem w kadrze zaczęło być trudne...
...a chwilę później wręcz niemożliwe
Na to wszystko nałożyły się trudne warunki oświetleniowe
Niemniej - niech żywi nie tracą nadziei! Nawet w trudnych warunkach warto polować na ciekawy kadr
Życie wioski o zmroku
I po zmroku, w czasie jednej z bardzo częstych przerw w dostawie prądu. Przerwy takie zdarzają się w Nepalu bardzo często. Wytłumaczenie tej sytuacji, jakie usłyszałem z ust Nepalczyka (nie wiem, w jakim stopniu prawdziwe): Nepal, z racji swojego trudnego położenia geopolitycznego (sąsiaduje tylko z dwoma zwaśnionymi ze sobą krajami) i braku dostępu do morza jest od tych krajów uzależniony, a więc musi utrzymywać z nimi znakomite stosunki. Indiom więc, cierpiącym na niedobór energii elektrycznej, sprzedaje swoją produkcję kosztem zaopatrzenia własnego kraju. I stąd braki na rynku krajowym. Na zdjęciu widać jednak dość silny błysk i grupkę ludzi. To tzw. "praki", czyli nasze petardy. Odpalane masowo w ten i kolejny wieczór z powodu...
...festiwalu Dipawali (w Indiach zwanego Diwali) - Festiwalu Świateł na cześć bogini Lakszmi
Wejścia do wielu budynków zdobiły w ten wieczór usypywane mandale (przed wejściem do naszego guest house'u usypano swastykę... Sabotaż jaki, czy co?...)
Dodatkowo zdobione po zmroku świecami
Była to również znakomita okazja, by do sieci przyłączyć dodatkową instalację elektryczną
By fantazyjnie oświetlić swój dom (może to była prawdziwa przyczyna przerw w dostawie prądu?...)
Dla dziewcząt jest to również okazja, by z szaf powyciągać odświętną odzież
Chłopcy tymczasem oczywiście zajmują się "prakami". Przeciętnego Europejczyka widok, co z tymi "prakami" wyczyniają, przyprawia o zestaw siwych włosów. Petardy te są wyjątkowo podłej jakości, najczęściej wybuchają na dwie-trzy raty. Aż dziw, że wszystkie dzieciaki, które widziałem, miały komplety palców i po parze oczu...
A poranek, po wieczornym szaleństwie, przyniósł przyjemną mgłę i wioskowy spokój
Po przekroczeniu granicy, z miejscowości Gorakhpur pojechaliśmy pociągiem do Delhi
Z sześciu dostępnych klas wagonów wybraliśmy tzw. "sleepera", czyli coś, co przypominało ukraińskie "plackartne" - dla niezorientowanych: otwarty wagon sypialny, po cztery łóżka prostopadle i dwa równolegle do przejścia w jednej "sekcji". Na Ukrainie (w Gruzji zresztą też) sprzyja to integracji współpodróżników, co kończy się często poważną alkoholową libacją. W Indiach, z racji dominującej wiary oraz swoistego tabu otaczającego alkohol (pokazanie się w stanie wskazującym w miejscu publicznym grozi karą do dwóch lat więzienia), spodziewałem się spokojnej, bezalkoholowej podróży...
I rzeczywiście, było spokojniej niż na rzeczonej Ukrainie bywa. Niemniej - trafiliśmy na zacną grupę hinduskich chrześcijan... Kobiety z dziećmi śpiewały (bardzo ładnie zresztą) różne hinduskie pieśni, mężczyźni natomiast raczyli się jednym z najtańszych, ale przyzwoitych hinduskich alkoholi, czyli hinduską whisky rozcieńczaną wodą do ok. 20%. Cała ta grupa (łącznie ok. 60 osób, rozrastająca się z każdą stacją - każda stacja zresztą była też zaopatrzeniem w nowy alkohol) znalazła się w tym pociągu z powodu...
...tego mężczyzny - to na jego ślub jechali wszyscy do małej miejscowości pod Agrą (to ta, gdzie jest Taj-Mahal). Cała podróż minęła w bardzo miłej i kulturalnej atmosferze :-)
Znowu w Delhi. Najnowszy delhijski środek transportu - znakomite, szybkie, czyste (!!!) i klimatyzowane metro. Jakiż to kontrast dla slumsów w tym mieście!
Plac w dzielnicy Pahargandź - mekce plecakowiczów. Tanie hotele, tanie restauracje, mnóstwo tanich sklepów i dogodna lokalizacja przy dworcu New Delhi
Główna ulica w Pahargandź - Main Bazaar
I na zakończenie drobny polski akcent na Main Bazaarze.:-) I to wszystko! Teraz czas powrócić do rzeczywistości...
Dzięki za uwagę i pozdrawiam serdecznie,
K
Dzięki za uwagę i pozdrawiam serdecznie,
K